Ziemniakowy romans trwa dalej 💛
Nie wiem, czy już kiedyś o tym wspominałam (a jeśli tak, to z przyjemnością się powtórzę) – ziemniaki to moje comfort food. Kocham je za smak, za możliwości i za to, że są zawsze tam, gdzie trzeba. Bo choć świat kulinarny zna wiele cudów, to właśnie ziemniak daje poczucie domowego ciepła… i pola do popisu 😉
Dziś mam dla Was coś klasycznego, a zarazem wyjątkowego – pieczone ziemniaczki, które może i wymagają nieco cierpliwości, ale odwdzięczają się chrupkością, aromatem i tym „mmm…” słyszanym z drugiego pokoju.
Pieczone ziemniaczki z tymiankiem i chili 🥔
Czas przygotowania: ok. 1,5 godziny
Potrzebne przyrządy: garnek z głębokim dnem, naczynie żaroodporne (najlepiej z nieprzywierającą powłoką)
Składniki:
- 12 małych ziemniaków (szorowanych lub oskrobanych – jak kto woli)
- 30g oleju + odrobina do natłuszczenia formy
- 1,5 łyżeczki suszonego tymianku
- 0,5 łyżeczki soli morskiej
- solidna szczypta chili w proszku (dla charakteru)
Wykonanie:
- Ziemniaki dokładnie myjemy i gotujemy w osolonej wodzie przez 10 minut (nie za długo – mają być lekko podgotowane, ale nie rozlazłe).
- Odcedzamy, przekładamy z powrotem do garnka, dodajemy olej, przyprawy i ostrożnie mieszamy – gorące!
- Formę do pieczenia natłuszczamy, przekładamy ziemniaki, a pozostałości z garnka rozprowadzamy po wierzchu.
- Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 220°C (grzałki góra-dół) i pieczemy przez 45 minut, co 15 minut przewracając ziemniaczki – tak dla równowagi i złotej skórki z każdej strony.
- Pod koniec zmniejszamy temperaturę do 200°C i dajemy im jeszcze 10–15 minut dopiekania.
Jak je podać?
Z czym dusza zapragnie! Świetne jako dodatek do obiadu, ale równie dobrze sprawdzą się solo – np. z pastą z zielonego groszku (znacie już? 😏), czosnkowym dipem albo po prostu z masłem ziołowym.
PS:
Ziemniaczki mają jedną wadę – bardzo szybko znikają. Ale kto by się tym przejmował? W końcu zawsze można zrobić kolejną blachę 😉